Pierwszy owoc na alfabetycznej liście i zarazem pierwszy pod względem zawartości witaminy C. Acerola- zwana inaczej wiśnią z Barbados, rośnie głównie w Ameryce Środkowej a także na Wyspach Karaibskich.
Owoc aceroli robi ostatnio medialną karierę- jako źródło naturalnej witaminy C, coraz częściej można natknąć się na preparaty czy suplementy wzbogacone o wyciąg z tych owoców.
Sama roślina ma postać krzewu bądź drzewka, owoce są kwaśnymi, niewielkimi pestkowcami. Małe czerwone owoce, przypominające wiśnię zawierają nie tylko witaminę C- której jest na prawdę bardzo dużo- bo nawet 4500 mg w 100 gramach- czyli kilkadziesiąt razy więcej niż np.cytrusy.
Oczywiście zawartość witaminy C zależy od różnych czynników- dojrzałości owoców, rejonu uprawy, czasu zbioru czy samej odmiany.
co poza witaminą C?
Acerola jest bogata również w inne dobrodziejstwa- znajdziemy w nich także sporo karotenu, witaminę B1, B2, PP a także flawonoidy i antocyjany- o aktywności przeciwrodnikowej.
Warto zwrócić uwagę na zawartość żelaza, które dodatkowo ułatwia przyswajanie witaminy C, w owocach znajdziemy także fosfor i wapń.
Kwaśny smak zawdzięczamy między innymi kwasowi jabłkowemu- który jest także cennym składnikiem.
Wysoka zawartość witaminy C, występującej w naturalnych kompleksach sprawia, że acerola działa immunostymulująco- zwiększa się produkcja przeciwciał więc układ odpornościowy dostaje "kopa". Dodatkowo składniki zawarte w owocach działają wzmacniająco na naczynia krwionośne, zapobiegają miażdżycy i wykazują działanie przeciwzapalne.
Mimo, że acerola nie rośnie w naszej strefie klimatycznej, myślę , że warto sięgnąć czasem po taką naturalną witaminę C, zwłaszcza, że zbliżają się małymi kroczkami chłodniejsze dni, a wraz z nimi osłabienie odporności.
Najważniejsze jest jednak to by nasza dieta była różnorodna- w mojej z pewnością nie zabraknie ukochanej dzikiej róży- która jest również zdrowa, pełna witamin i jest po prostu "nasza".
Wracając do aceroli dorzucę małą ciekawostkę- roślina ta nadaje się do "domowej" hodowli- nie jest jakoś wybitnie wymagająca- ale oczywiście lubi ciepło. W sprzyjających warunkach owocuje po 3-4 latach- więc ktoś się może skusi na taką własną "wytwórnię" naturalnej witaminy C.
Sproszkowaną acerolę można kupić : TUTAJ
Jeśli zainteresował Cię ten post, dołącz do mojego newslettera:
w sumie słyszałam o aceroli (wyciągi dostępne w aptece w tabletkach), ale uważam że w naszym kraju też mamy sporo źródeł witaminy C i nie ma potrzeby uzupełniać akurat tej witaminy
OdpowiedzUsuńo, zgodzę się ;)
UsuńNigdy nie jadłam :( LIPA>
OdpowiedzUsuńKilka pytań bez odpowiedzi, kilka pragnień i nadziei. Jak każdego obracającego się w sferze 'obsesja jedzenia'? A co ty sądzisz na ten temat? --> dzisiejsza-nadzieja.blogspot.com