Nareszcie się doczekałam! własnej doniczkowo- parapetowej hodowli rukwi wodnej. To moje ostatnie zdrowotne odkrycie.
Rukiew wodna (Nasturtium officinale) , jak sama nazwa wskazuje, lubi wodę, jest hydrofitem. Należy do rodziny kapustowatych, ma wyrazisty, lekko pikantny smak. Świetnie pasuje na kanapki, do zup, past, sałatek, zielonych koktajli, a nawet solo.
W naturze( w Polsce) rośnie nieczęsto, jest też chroniona, jednak nadaje się do uprawy nie tylko ogrodowej ale i doniczkowej. Sporadycznie można ją dorwać w większych hipermarketach, lokalnie nigdzie się z nią nie spotkałam, mało kto o niej słyszał. To kolejny powód do tego, by zdrowie wziąć we własne ręce - i założyć własną uprawę.
Dlaczego warto pokochać rukiew? W zasadzie nie sposób ją przecenić. Według amerykańskich naukowców (William Paterson University) , roślina ta jest na samym szczycie listy roślin, o największej gęstości składników odżywczych.
Obfituje w aminokwasy, witaminy A, C, D, E, K, witaminy z grupy B, kwas foliowy, cynk, żelazo, potas, wapń. Za pikantny, pieprzowy smak odpowiada izotiocyjanian fenetylu, który ma wybitne działanie antynowotworowe.
Wpływa bardzo korzystnie na trawienie, pobudza wydzielanie żółci, działa odtruwająco na organizm, reguluje poziom cholesterolu. Roślinka ta działa bakteriobójczo, moczopędnie, immunostymulująco, wyksztuśnie, świetnie wpływa na włosy, cerę- regularne jej spożywanie wyraźnie spłyca zmarszczki.
Przed spożyciem rukiew należy bardzo dokładnie umyć, jest to istotne ze względu na wodne środowisko w jakim rośnie,w którym jest nietrudno o pasożyty.
Jeśli zainteresował Cię ten post, dołącz do mojego newslettera:
Bardzo lubię rukiew wodną :)
OdpowiedzUsuń